piątek, 30 maja 2014

Pierwsze krzyżyki, czyli dlaczego warto rozmawiać :)

Witajcie kochani :)

Dziś obiecany post z moją pracą w zupełnie nowej technice - haft krzyżykowy! To prezent dla mojej Mamy na Dzień Matki... ale zacznijmy od początku...

Z racji wykonywanego zawodu rehabilitanta codziennie spotykam wielu ludzi w różnym wieku. Ponieważ zabiegi u każdego pacjenta trwają ok 30 min mam czas na różne rozmowy. Czasem rozmawiamy na bieżące tematy, czasem wysłuchuję rodzinnych historii a czasem... okazuje się, że z pacjentkami łączy nas pasja do rękodzieła :D Jak już kiedyś wspominałam, dzięki jednej z pacjentek nauczyłam się robić karczochowe bombki i pisanki, mam stałe grono pacjentek, które przy parafii mają klub decoupage, gdzie wspólnie tworzą prace, które często mi pokazują. Ostatnio spotkałam panią po kursie decoupage z UP, która przyniosła mi cudne gazetki do poczytania, brokaty i drewienka. A niedawno okazało się, że jedna z pacjentek haftuje! Zawsze chciałam spróbować haftu krzyżykowego, ale wydawało mi się to strasznie trudne... po rozmowach z panią okazało się, że nie taki diabeł straszny jak go malują, więc postanowiłam spróbować swoich sił :D Na zachętę otrzymałam kawałki kanwy i muliny oraz igłę, a także haftowaną zakładkę. No i zaczęło się! Tak właśnie powstał poniższy obrazek, na kanwie 3D, nie wiem, czy widać efekt na zdjęciach. Wprawne hafciarki zapewne dojrzą nierówne krzyżyki, ale to moje pierwsze dzieło, do tego haftowane nocami, tak, by mama nie widziała :) Jestem zadowolona i na pewno jeszcze nie raz coś stworzę :D

Wybaczcie dużą ilość zdjęć, ale fajnie mi się fotografowało ten motyw ;)
 I jeszcze na koniec zakładka - prezent od pacjentki:

czwartek, 29 maja 2014

Kulinarnie - sałatka z kaszy jaglanej

Witajcie kochani :)

dawno mnie nie było... trochę brakuje czasu, choć to nie znaczy, że się lenię! Już jutro pokażę Wam moje nowe dzieło, tym razem totalnie inna technika ;) a po niedzieli dwa pudełka! 

Dziś za to przepis na sałatkę z kaszy jaglanej, polecanej przy infekcjach. Dopada mnie jakieś przeziębienie, więc trzeba się bronić naturalnymi sposobami :D Przepis pochodzi ze strony jemy.ekolokalnie.pl, z moimi małymi modyfikacjami :)
Składniki
-2,5 szklanki ugotowanej kaszy jaglanej
-1 szklanka kukurydzy, z puszki albo ugotowanej
-2 łyżki natki pietruszki
-1/2 sera typu feta, pociętego w drobną kostkę (nie lubię fety, więc zamieniłam ją serkiem sałatkowym Turek - wyszło super!)
-1/2 czerwonej papryki, pokrojonej w małą kostkę
-kilka ogórków korniszonów, pokrojonych w małą kostkę
-1/2 łyżki oleju kokosowego (ja użyłam oleju winogronowego)
-ulubiony olej sałatkowy
-ulubiona mieszanka ziół do sałatki (nie dodawałam ziół poza świeżym estragonem)
-sól

Wykonanie
Na małej patelni rozgrzać olej kokosowy i przez 5 minut podsmażać na nim posoloną paprykę. W misce umieścić ugotowaną i ostudzoną kaszę jaglaną, dodać pokrojone ogórki, fetę, natkę pietruszki, kukurydzę oraz podsmażoną i przestudzona paprykę. Doprawić wszystko ulubionymi ziołami, podlać lekko olejem i wymieszać. Można od razu podawać.

Smacznego!

niedziela, 11 maja 2014

Mój pierwszy naszyjnik - DIY w 5 minut :D

Witajcie :)

Zrobiłam dwa naszyjniki, zajęło mi to w sumie może 5 minut! Lubię takie rzeczy ;)

Do wykonania naszyjników potrzebne są:
- piaskowy dolar (otrzymałam takie dwa od koleżanki, która była na wycieczce w USA, znalazła je na plaży nad Pacyfikiem, bardzo żałuję, że nie przywiozła ich więcej :( byłyby też super kolczyki... )
- Dremel 8200
- lakier w sprayu
- rzemyk

Piaskowe dolary potraktowałam kilkakrotnie lakierem, aby je utwardzić i utrwalić. Następnie przewierciłam Dremelem dziurki, przeplotłam rzemyk i GOTOWE! :D Bardzo podobają mi się te wisiorki. Są naturalne i super prezentują się na szyi!

sobota, 10 maja 2014

Majówkowo :)

Witajcie :)

pogoda, jak zwykle w weekend, nie rozpieszcza, więc można zająć się rękodziełem... :) obecnie pracuję nad trzema projektami i wkrótce pokażę Wam efekty mojej pracy, dziś jednak zapraszam Was na mały, wirtualny spacer :) 

W majowy weekend wybraliśmy się z moim P. do Kazimierza, Puław i Nałęczowa. Pogoda 1 maja była wprost przepiękna, więc mogliśmy spacerować sobie po Kazimierzu Dolnym do woli. Byłam zaskoczona, bo nie było tłumów... więcej osób zaczęło się pojawiać po południu, ale wtedy my już uciekaliśmy do Janowca :D 

Nałęczów również mi się podobał, choć woda z pijalni nie wszystkim przypadła do gustu ;) Jedno jest pewne, przez te 4 dni naładowałam akumulatorki! Muszą działać sprawnie aż do lipca...

Pozdrawiam cieplutko i łapię się za malowanie! Znów zaczyna padać...